1.2 C
Warszawa
wtorek, 19 marca 2024

Morawiecki – do roboty!

Koniecznie przeczytaj

Wicepremier Mateusz Morawiecki pozazdrościł chyba swoim rządowym kolegom z resortów siłowych militarnego języka, ponieważ na posiedzeniu sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju 30 marca zapowiedział „dwa duże uderzenia antybiurokratyczne”. Pierwszy pakiet zarządzeń ułatwiających życie przedsiębiorców ma zostać przygotowany przed wakacjami. Biorąc pod uwagę, że wszystkie podobne wcześniejsze krucjaty polityków miały głównie propagandowy charakter, można się spodziewać, że prawdopodobnie niewiele zmieni.

„W tym roku planujemy dwa pakiety – przed wakacjami zdążymy z jednym, a jesienią z drugim – uproszczeń dla przedsiębiorstw i zmniejszenia obciążeń biurokratycznych, zarówno w obszarze płatności, płynności, sądownictwa, należności, rejestrowania firmy, wyrejestrowania firmy” – powiedział posłom Morawiecki. Pozostała część jego wystąpienia dotyczyła projektu nowego Prawa o zamówieniach publicznych oraz prac nad strategią na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, która już doczekała się miana planu jego imienia. Od tego czasu resort nie podał nowych szczegółów na temat planów walki z biurokracją. Sama lista zagadnień wymienionych przez polityka sugeruje jednak listę zaniedbań poprzednich ekip.

Chwytliwy populizm
Żadne poważne posunięcie antybiurokratyczne nie jest możliwe bez zwolnień w sektorze publicznym, konieczna jest bowiem eliminacja niesłużących konkretnym zadaniom stanowisk. Niektórzy przywódcy nie ukrywają tego, wiedząc, że zapowiedzi wyrzucenia urzędników na bruk zdobędą poklask grup społecznych uważających się za wykluczone. Widmo konieczności reorientacji zawodowej krążyło nad pracownikami instytucji państwowych przez dużą część kadencji Donalda Tuska, który szedł do wyborów w 2007 r. pod hasłem ograniczenia liczby etatów. Winny był temu dyskutowany latem 2009 r. projekt ustawy o racjonalizacji zatrudnienia w państwowych jednostkach budżetowych. Według zapewnień premiera, miał on doprowadzić do redukcji etatów o ok. 10 proc. Wolni od niej mieli być jedynie sędziowie, prokuratorzy i funkcjonariusze służb mundurowych.

Temat wracał jak bumerang w kolejnych latach. Pod koniec sierpnia 2010 r. „Dziennik Gazeta Prawna” poinformował, że w latach 2005-2009 administracja rozrosła się o ponad 113 tys. urzędników (centralna – 47 tys., samorządowa – 66 tys.). W odpowiedzi gabinet Tuska zaanonsował rozpoczęcie odchudzania swoich agend od 1 stycznia 2011 r. Czystki miały objąć ministerstwa, agencje rządowe, urzędy wojewódzkie, skarbowe, ZUS, KRUS, NFZ, NFOŚ i PFRON. Wzbraniającym się przed redukcjami przełożonym grożono karami od upomnienia, przez nagany, po utratę pięciu pensji. Minister Michał Boni podkreślał, że zmiany są konieczne, aby zachowywać równowagę finansową. Skończyło się jednak na pohukiwaniach, ponieważ uchwalona przez Sejm 16 grudnia 2010 r. ustawa, która miała wejść w lutym, została 7 stycznia 2011 r. skierowana do Trybunału Konstytucyjnego przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.

————————————————

Więcej w najnowszej „Gazecie Finansowej”

Najnowsze

Po co nam KPO?

Co z Ukrainą?

„Szok Trumpa”

Ziobro zostanie aresztowany?